Kiedy jechałem ul. Puławską na Mokotowie, środkowym pasem mój samochód zaczęło ściągać na lewo i musiałem szybko chwycić kierownicę, żeby nie zjechać z drogi.

Wziąłem mój samochód do najbliższego warsztatu samochodowego, a mechanik powiedział mi, że problem był z moim systemem zawieszenia. Wyjaśnił, że z czasem amortyzatory i drążki zużywają się, powodując ściąganie samochodu na jedną stronę. Pokazał mi uszkodzone części i było jasne, że widziały lepsze dni.

Zasugerował mi wymianę amortyzatorów, a ja się zgodziłem. Nie chciałem ryzykować poważnego wypadku na drodze. Po dokonaniu napraw wziąłem samochód na jazdę próbną i poczułem się jak w zupełnie nowym pojeździe. Prowadził się gładko i utrzymywał w linii prostej, a ja odetchnąłem z ulgą.

Ale kiedy jechałem dalej, nie mogłem przestać się zastanawiać, jak długo mój samochód ściągało w lewo, zanim w ogóle to zauważyłem. Byłem tak skoncentrowany na tym, aby dostać się z punktu A do punktu B, że nie zwracałem uwagi na subtelne znaki, że coś jest nie tak. To uświadomiło mi, że czasami musimy zwolnić i zwrócić uwagę na małe rzeczy w życiu, zanim przerodzą się w większe problemy.

Kiedy wjechałem na swój podjazd, nie mogłem przestać się zastanawiać, jakie inne problemy ma mój samochód, których jeszcze nie odkryłem. Pozostawił mnie z poczuciem niepokoju, ale także z nowym uznaniem dla znaczenia regularnej konserwacji samochodu. Koniec.